MGLISTE TATRY – FOTOGRAFIA ŚLUBNA
To nie pierwszy raz jak jestem w Tatrach, a dokładnie rzecz ujmując na Kasprowym Wierchu, ale po kolei. Historia zaczyna się ponad 10 lat temu, kiedy miałem okazję poznać Wiolę we wspólnocie Ruchu Światło-Życie. Te „ponad 10 lat” minęło szybko, dużo się zmieniło, pojawił się Facebook i wysłaliśmy sondę na Marsa. Wtedy jeszcze nie przepuszczałem, że będę robił zdjęcia a już na pewno, że plener ślubny na Kasprowym.
Z Katowic wyjechaliśmy ok godziny 9, pogoda zapowiadała się fantastyczna a poranek był bardzo ciepły. Szybko pokonaliśmy autostradę A4 do Krakowa i później dalej w stronę już Zakopanego. Nie mogliśmy odmówić sobie kawy i na moment zatrzymaliśmy się jeszcze w Mc Donalds, pierwszym za Krakowem. Po drodze ustalaliśmy jeszcze dokładne miejsce sesji, ponieważ w planach była też Dolina 5 Stawów. Zakopianka była prawie pusta dlatego to wróżyło, że turystów na szlakach będzie jak na lekarstwo, co nas bardzo ucieszyło.
Na miejscu w Zakopanem byliśmy po godzinie 13 i prawie puste parkingi potwierdziły słuszność naszej teorii. Plany trochę pokrzyżowała pogoda, która tego dnia była bardzo niepewna. Niebo pokryte niskimi chmurami nie wróży niczego dobrego, zwłaszcza w górach. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na wjazd kolejką na Kasprowy Wierch, zrobienie sesji ślubnej na miejscu oraz zejście szlakiem z przystankami na kolejne ujęcia. Warunki atmosferyczne jakie panowały na szczycie nie zaskoczyły nas, spodziewaliśmy się jeszcze gdzieniegdzie leżącego śniegu czy 8 stopniowej temperatury, nie przewidzieliśmy tylko mgły. Już 30 min po rozpoczęciu zdjęć trochę z niepokojem i fascynacją jednocześnie obserwowaliśmy jak w naszą stronę zmierza potężna chmura, od strony Zakopanego, coraz to bardziej spowijając szczyt, do tego stopnia, że widoczność spadła ledwo do kilkudziesięciu metrów.
Magia miejsca, panująca cisza i spokój, opustoszały z turystów szlak dały niesamowite efekty w postaci intymnych i trochę tajemniczych kadrów. W takich warunkach nasze plany musieliśmy zrewidować i zrezygnowaliśmy ostatecznie ze schodzenia szlakiem. Sesję dokończyliśmy na Kalatówkach, gdzie pogoda trochę bardziej nam sprzyjała jednocześnie nie tracąc nic ze swej baśniowej aury.
Dziękuję Wioli i Michałowi za poświęcenie, cierpliwość i co najważniejsze dobry nastrój
Leave a reply